Jest niedziela, 8 listopada 2020 roku. Airbus A320 linii lotniczej Air France (numer lotu AF1235) kołuje do pasa startowego, aby po krótkiej chwili oderwać się z ziemi i polecieć w kierunku Paryża. Tak właśnie kończy się 60-letnia historia jednego z najładniejszych, najciekawszych (a dla wielu także najgorszych) dużych lotnisk w Europie – Berlin Tegel (TXL).
Air France – początek i koniec
Ciekawostką jest fakt, że Air France nie tylko pożegnała regularne połączenia pasażerskie z tego portu lotniczego, ale także zainaugurowała je na początku 1960 roku. Historia tego miejsca kończy się z powodu oddania do użytku lotniska Berlin Brandenburg, którego otwarcie i tak opóźniło się o kilka lat.
Warto także zwrócić uwagę, że niegdyś TXL był jednym z najnowocześniejszych tego typu obiektów na świecie. Piękny, modernistyczny terminal, oddany do użytku w 1974 roku, świadczył o tym, czym było latanie w tamtych czasach. Zachwycał także ogromny taras widokowy, który zapewniał wspaniały widok na całą infrastrukturę.
Problematyczna dostępność latania
Problem pojawił się wówczas, gdy latanie stało się coraz bardziej popularne. Rosnąca liczba pasażerów sprawiła, że TXL po prostu stało się ciasne i niewygodne. Pojawił się więc plan budowy nowego lotniska, co – jak łatwo się domyślić – odebrało wszelkie plany finansowe „berlińskiemu staruszkowi”. Skończyły się remonty, plany rozbudowy wyrzucono do kosza. Plan był taki, żeby postawić Berlin Brandenburg, a zamknąć Tegel. I pomimo licznych opóźnień, tak właśnie się stało.
Prawdziwy port lotniczy
Lataliśmy z lotniska Tegel kilka razy. Bardzo je lubiłem. Zawsze przypominało mi czasy, kiedy latanie było czymś ekskluzywnym. Podkreślałem, że to był taki prawdziwy „port lotniczy”, o jakich czytało się w książkach. Co będzie dalej? Do początku maja przyszłego roku dalej będą lądować na nim samoloty, ale już bez regularnych rejsów. Po tym czasie powstanie park przemysłowy „Berlin TXL – The Urban Tech Republic” wraz z mieszkaniami. Dla wielu avgeeków wiąże się to z poczuciem smutku. Dla mnie też. Pozostają więc zdjęcia i wspomnienia odwiedzanych miejsc.