12 ton sprzętu, 45 osób, ponad 100 tonowa maszyna i 3 kilometrowy pas startowy z…błękitnego, ośnieżonego lodu. Wydaje się, jakby to była opowieść rodem z science-fiction. Nic bardziej mylnego, gdyż to właśnie w środę 15 listopadam Boing 787 Dreamliner po raz pierwszy wylądował na zamarzniętym kontynencie. Był to kolejny pasażerski samolot, który pojawił się na Antarktydzie, jednak pierwszy Dreamliner. O poprzednim lądowaniu pisałem tutaj: Pierwsze lądowanie Airbusa A340 na Antarktydzie!
Początek w Oslo
Całe przedsięwzięcie rozpoczęło się już 13 listopada w Oslo. Po załadowaniu sprzętu i ludzi Boeing 787 wyruszył w 12 godzinny lot do stolicy Republiki Południowej Afryki, czyli Kapsztadu. Co ciekawe – to właśnie z tego miejsca rusza znaczna część wypraw antarktycznych. Po ponad dobie maszyna ponownie wzbiła się w powietrze, aby po pokonaniu Oceanu Atlantyckiego w 5 godzin wylądować na lodowym pasie lotniska Troll Airfield.
Maszyna, należąca do Norse Atlantic Airways, spędziła na lodowym lądzie zaledwie kilka godzin. Dreamliner był tak przygotowany, iż nie wymagał ponownego tankowania.
Warto też dodać, że na jej pokładzie znajdowali się naukowcy z Norweskiego Instytutu Polarnego. Każdego roku wykonują oni badania lodowca szelfowego Fimbulisen.
Largest aircraft ever to land on #TrollAirfield!
"This demonstrates our capability of performing more effective flight operations to #Antarctica by carrying a larger scientific/logistics crew, more cargo with a smaller environmental footprint", says NPI-director, Camilla Brekke, pic.twitter.com/7vjsSw0gPI— Norsk Polarinstitutt // Norwegian Polar Institute (@NorskPolar) November 16, 2023
Paradoks – loty na Antarktydę bardziej eko
Pewnym paradoksem jest, że według badaczy korzystnie z dużych pasażerskich samolotów w lotach na Antarktydę skutkować będzie zmniejszeniem śladu, który człowiek pozostawia na lodowym kontynencie. Według Camilli Brekke – dyrektorki Norweskiego Instytutu Polarnego – kluczowy jest tutaj fakt, że mogą one zabierać ze sobą większe ładunki. Mniejsze samoloty musiałby przewozić kilkukrotnie.
Najważniejszym aspektem jest korzyść dla środowiska, jaką możemy osiągnąć, korzystając z dużych i nowoczesnych samolotów (…). Może to pomóc w zmniejszeniu emisji i śladu węglowego
powiedziała dyrektorka Norki Polarinstituut.
Warto dodać, że w 2022 roku – niedaleko miejsca lądowania Dreamlinera – wylądował mniejszy samolot – Beoing 737 Max.